Co jakiś czas trafiam na post
dotyczący „Małych gigantów”. Dzisiaj również przeczytałam dobry tekst Czego nie zobaczyliśmy w "Małych gigantach". Program był wielokrotnie krytykowany ze względu na
ogólnie mówiąc „brak troski o uczucia małych uczestników”. Niestety nie mogę się wypowiadać
w sprawie „Małych gigantów”. Nie widziałam żadnego odcinka show, ale chętnie odniosę
się do „Mam talent”, w którym
również występowały dzieci. Domyślam się, że w obydwu programach zdarzały się podobne reakcję na przegraną, czyli łzy i niezrozumienie porażki.
W "Mam talent" występowały m.in. kilkuletnie dzieci z różnorodnymi talentami. Te, które prezentowały wysokie umiejętności sukcesywnie awansowały, a potem
niestety odpadały... Nawet trudno powiedzieć, że odpadały bo konkurencja była
lepsza. Przecież w "Mam talent" rywalizowali ludzie z zupełnie różnymi zdolnościami. Czy można porównać
wokalistę do akrobaty? Dziecko do dorosłego?
Nie wiem co z tych całych eliminacji rozumiały dzieci, ale po ogłoszeniu wyników na zniecierpliwionych buziach pojawiał się autentyczny
smutek, rozczarowanie, a nawet łzy. Trudno dziwić się dzieciom, skoro sama momentami miałam łzy w
oczach. Szczególnie zapamiętałam jednego Chłopca, który naprawdę nie mógł pogodzić
się z porażką.
Nie wierzę, że dzieci występy traktowały jako zabawę. Może bardziej jako
przygodę i sprawdzian swoich umiejętności, ale nie zabawę. Swoją drogą
zastanawiam się, jak mali uczestnicy rozumieli nagrodę, o którą walczyli? Czy
myśleli, że za stos pieniędzy kupią sobie stos zabawek? Czy bardziej chodziło o
zwycięstwo samo w sobie – przypieczętowanie „jestem mistrzem w tym, co robię”?
Wierzcie mi, że mając pewną
wiedzę psychologiczną, zastanawiam się, jak psychologowie zatrudnieni przy
talent show są w stanie zadbać o dobro dzieci. Ostatnio przeczytałam wypowiedź psycholożki,
która zapewniała, że dzieciom nie dzieje się krzywda podczas nagrywania
programu, a jedynym zagrożeniem są internetowe komentarze odnośnie występów i
samych uczestników.
Hmm… Nie
chcę oceniać niczyich kompetencji, bo nie o to chodzi. Na pewno istnieją różne techniki wspierania uczestników, ale zastanawiam się czy taka doraźna pomoc psychologiczna na potrzeby programu wystarczy. Psychika człowieka jest bardzo złożona,
a w szczególności psychika dziecka… Trudno
przewidzieć jaki skutek wywoła występ przed publicznością oraz ocena tegoż występu i de facto samego młodego artysty przez krytyczne jury. Psycholożka martwiła się o komentarze internetowe, ale przecież po emisji
programu dzieci dostaną komentarz zwrotny od rówieśników. Może on być równie trudny
do przyjęcia przez dziecko, jak te internetowe. I co wtedy… ? Co jeśli skutki
występów wyjdą po latach…?
Nie wiem czy producenci się tym martwią, bo i niby
dlaczego by mieli się tym przejmować. Przecież za swoje dzieci odpowiadają rodzice. Z tym akurat zgadzam się w 100%. To nie talent show jest
odpowiedzialny za psychikę dzieci, tylko rodzice. Godząc się na udział w takim
programie powinni być świadomi konsekwencji.
Niestety albo na szczęście nic nie
jest czarno-białe. Nie każdy rodzic jest przecież psychologiem i nie każdy uświadamia
sobie ewentualne negatywne konsekwencje. Chcę wierzyć, że rodzice decydując
się na udział dziecka w takim przedsięwzięciu, chcą dać mu szansę. Szansę na sławę, na
to, że zostanie zauważone i docenione, a w przyszłości zrobi karierę.
Z jednej
strony w „Mam talent” widzieliśmy grupę dzieci, które płakały odpadając, z
drugiej, Klaudię Kulawik, która program wygrała...
Nie wiem czy jest jakaś ogólna
prawda o udziale dzieci w talent show. Każde dziecko jest inne i ma inne
potrzeby, obawy i umiejętności, a rolą rodzica jest je dostrzec i odpowiednio reagować.
Nawiązując do tytułu: czy dorosły, który przed laty brał udział w dziecięcym talent show ma większą szansę na sławę i bogactwo czy raczej na zaburzenia psychiczne? Trudno powiedzieć. Prawdopodobnie ma taką samą szansę na jedno, jak i drugie. Skoro tak, to czy warto ryzykować...?
Magdalena Szweda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz